Słowa jak wirus? Co mówić, a czego nie mówić o COVID-19

Światowa Organizacja Zdrowia przygotowała opracowanie, w którym omawia zagadnienie stygmatyzacji społecznej związanej z COVID-19. Sytuacja, w której spotkamy na swojej drodze osobę zakażoną koronawirusem jest coraz bardziej prawdopodobna - czy wiemy jak wtedy zareagujemy?

15 lutego 2020 r. podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, Tedros Adhanom Ghebreyesus, szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) użył oficjalnie - w kontekście koronawirusa - słowa „infodemia”. Określił w ten sposób nadmiar informacji, nie zawsze prawdziwych (fake news), prowadzący do ogólnie panującej dezinformacji. Walczymy nie tylko z epidemią - powiedział szef WHO - walczymy też z infodemią.

Plotki i inne niesprawdzone informacje, które rozprzestrzeniają się szybciej niż sam wirus przyczyniają się do negatywnych skutków, takich jak dyskryminacja czy stygmatyzacja osób dotkniętych epidemią, co utrudnia reagowanie na szerzenie się COVID-19. Odpowiedzią powinny być rzetelne, konkretne i praktyczne informacje, które byłyby wyrazem solidarności i wsparcia dla społeczności mających styczność z nowym wirusem.

Stygmatyzacja społeczna w ujęciu WHO

Stygmatyzacja społeczna w kontekście zdrowotnym polega na budowaniu negatywnych skojarzeń łączących osoby lub grupy osób, które reprezentują określone cechy, z konkretną chorobą. W przypadku nagłej epidemii, takie osoby mogą być etykietowane, dyskryminowane, traktowane w odmienny sposób, a nawet pozbawiane dotychczasowego statusu społecznego z powodu postrzeganego ich związku z chorobą.

Czemu COVID-19 powoduje stygmatyzację?

Według WHO stygmatyzacja społeczna obserwowana w związku z epidemią COVID-19 jest spowodowana trzema najważniejszymi czynnikami:

  • choroba jest nowa i w związku z tym istnieje wiele niewiadomych;
  • często boimy się nieznanego;
  • bardzo łatwo  jest powiązać ten lęk z tzw. „innymi”.

WHO podkreśla, że zrozumiałe jest poczucie zagubienia, zagrożenia i strachu w społeczeństwie. Jednak odczucia te podsycają szkodliwe stereotypy.

Czy stygmatyzacja społeczna może mieć wpływ na rozprzestrzenianie się choroby? 

Stygmatyzacja może przyczynić się do izolacji wybranych grup społecznych i w konsekwencji wywołać trudności w kontrolowaniu przebiegu epidemii.

Zgodnie z opracowaniem WHO stygmatyzacja powoduje m.in.:

  • zachowania w postaci ukrywania objawów choroby, aby uniknąć negatywnych skutków dyskryminacji;
  • zniechęcenie do szukania natychmiastowej pomocy medycznej;
  • rezygnację z  podejmowania zachowań prozdrowotnych.

Odpowiedź na stygmatyzację społeczną

Jak widać stygmatyzacja i strach związane z chorobami zakaźnymi utrudniają podjęcie odpowiednich kroków zaradczych hamujących rozwój epidemii. Dlatego - jak wskazuje WHO - ważne są takie działania jak:

  • budowanie zaufania do ochrony zdrowia;
  • przekazywanie właściwych i sprawdzonych informacji;
  • okazywanie empatii osobom dotkniętym chorobą;
  • promowanie zrozumienia samej choroby i stosowania skutecznych, praktycznych środków prewencyjnych, w celu zapewnienia bezpieczeństwa sobie i bliskim.

Ogromne znaczenie ma sposób w jaki komunikujemy się mówiąc o COVID-19. Należy stworzyć środowisko, w którym choroba i jej wpływ mogą być omawiane i rozwiązywane w sposób otwarty, uczciwy i skuteczny - można przeczytać w dokumencie przygotowanym przez WHO.

Słowa mają znaczenie

Słownictwo, którego używamy opisując epidemię koronawirusa ma istotny wpływa na to jak postrzegane są np. osoby z podejrzeniem infekcji bądź pacjenci i ich rodzinny. Negatywny wydźwięk komunikatów, którym posługują się m.in. media, wywiera wpływ na kształtowanie się nawyków językowych w mowie potocznej i utrwala negatywne stereotypy. Powinniśmy unikać mówienia o „osobach roznoszących wirusa”, czy łączenia choroby z konkretną grupą etniczną. Ważne jest informowanie o faktach oraz staranne dobieranie słów.

Co mówić, a czego nie mówić?

Zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia: